Od 2016 roku Kościół przeżywa w 33. niedzielę zwykłą Światowy Dzień Ubogich. Ustanowił go papież Franciszek, gdyż chce zwrócić uwagę nas wszystkich na ludzi, których łatwo nie zauważyć. Tak jak dzisiejsze słowo, które skłania nas do uważnego patrzenia.
Na co? Na znaki obecne w świecie. W „małej apokalipsie”, której fragment usłyszymy dziś w Ewangelii, sam Chrystus mówi o symptomach końca czasów. Mamy się więc spodziewać zjawisk o charakterze astronomicznym, powszechnie widocznych. Mają one jednak także sens duchowy. Są one zapowiedzią paruzji, czyli ponownego przyjścia Pana Jezusa na ziemię.
Kiedy ono nastąpi, dopełni się dzieło zbawienia świata. Chrystus dokonał go na krzyżu, oddając życie za grzechy nas wszystkich. W Liście do Hebrajczyków jego autor przypomina, że jedyna ofiara za grzechy została już złożona przez Pana Jezusa. Nastąpi jednak jeszcze ostatni akcent dzieła naszego Pana, kiedy cały świat zostanie Mu poddany. To wtedy nastanie królestwo sprawiedliwości i prawdy.
Tę samą myśl odnajdziemy w pierwszym czytaniu. Prorok Daniel na ok. 600 lat przed Chrystusem zapowiada końcowe losy świata i ludzkości. Niczym św. Jan w Apokalipsie wiąże mające nadejść wydarzenia z osobą św. archanioła Michała. Zapowiada zmartwychwstanie umarłych i sprawiedliwą zapłatę dla każdego człowieka. Zapowiada nadzieję, której na imię Jezus Chrystus. Los świata i życie każdego człowieka spełnią się więc w Chrystusie. A w spotkaniu z Panem będzie miało znaczenie każde uczynione przez nas dobro. Każde zauważenie lub ominięcie człowieka ubogiego i potrzebującego.
ks. Marek Piedziewicz
źródło: edycja.pl